Wampir: Maskarada - Dziedzictwo

20.12.2021r.

Dzisiaj pora poopowiadać o grze Wampir Maskarada – Dziedzictwo. Nie, to nie będzie recenzja, bo nie pograłem w to tyle, aby móc fachowo powiedzieć, co i jak. To będzie za to opowieść o miłości oraz zdradzie! Tak, zdradzie! Czuję się zdradzony. Jako fan świata mroku na emeryturze (bo ostatnią sesję grałem w czasach, jak miałem długie włosy), a dodatkowo jako osoba lubująca się w wampirach, która przetrwała wszystkie sezony Pamiętników Wampirów oraz części Zmierzchu, czuję się zdradzony!

Uspakajając jednak: to nie tak, że Wampir Dziedzictwo jest złą planszówką, zła mechanicznie to ona nawet nie jest. Jest po prostu rozrywką w stylu europejskim, a najwięcej klimatu to mają koszulki na karty dołączone do gry… Są fantastyczne i jakbym sprzedawał tę grę, to bez nich. Tak, to jedna z tych gier, gdzie zastanawiam się, czy wolne miejsce na półce nie jest cenniejsze od samej planszówki…

To może jeszcze parę słów jak się to uczucie rozpoczęło, bo wpierw trzeba rozkochać, żeby potem wbić nóż w serce.

Był sobie piękny dzień, naprawdę wspaniały, pochmurny, ciemny i deszczowy, a do tego wiało i można było sobie spokojnie siedzieć w domu. Buszowałem po sklepach internetowych i trafiłem na promocję albo brakowało mi do darmowej wysyłki, no, jakiś powód był! Rozejrzałem się i – jest! Ładne pudełko, uniwersum, które lubię, jeszcze tryb dziedzictwa (którego akurat dobrze nie wspominam, ale to materiał na kolejną historię). Pomysł na taki tryb w świecie wampirów to powinien być strzał w dziesiątkę, jak odnalezienie odkupienia Christofa dzięki Anezce (Anezka się tak odmienia?). Przejście przez kilka wieków – genialne! To będzie fantastyczne doznanie.

Wampir Dziedzictwo, jak już przyszedł, najpierw przeleżał na kwarantannie na półce parę dobrych miesięcy (wiadomo – bezpieczeństwo przede wszystkim!). Wizja nadchodzącej polskiej wersji zmotywowała mnie, by to w końcu odpakować, a w środku jest mój ulubiony klan Tremere! To musi być cudowna gra. Ale ładne grafiki, może nie ma figurek, no ale trudno, nie kosztowało to milionów, więc jakoś przeżyję, w końcu to chyba karcianka, bez plastiku można zaakceptować!

Leżąc znudzony i szukając czegoś do czytania, zabrałem się do instrukcji, krótkiej i dziwnej, serio! Nie wiem, jak na tak niewielu stronach można być tak niejasnym…

Pierwsza rozgrywka. Jedna runda, druga, trzecia… koniec gry! Ale szybko! A może wolno? Ale, ale… jakoś tak nudno. Owszem, jakieś tam fajne intrygi zostały zagrane, ale w co my w ogóle gramy? Jesteśmy wampirami? I to jest ta fajna maskarada, o której opowiadasz? I inne tego typu głosy się rozchodziły przy stole, po czym zamiast kolejnej rozgrywki taktycznie weszło na stół Aeon’s End…! Dobrze, że nie przyniosłem świec i nie odkurzyłem mojego stroju Draculi.

O co tu chodzi? Gdzie jakiś wampir? Gdzie picie krwi, polowania, pilnowanie maskarady, walka z sabatem, chowanie się przed wilkołakami? Gdzie zdobywanie wpływów, wbijanie noża w plecy, zdrady, knowania, emocje, rywalizacja, mrok, świece, strach przed światłem?! Degeneracja, dekadencja, walka z wewnętrzną bestią o zachowanie resztek człowieczeństwa…

Jest za to przesuwanie znaczników i dobieranie kart, a jedyne powiązanie między tymi akcjami to trzy kolorki na karcie, a od czasu do czasu ikonka, jak zagrywamy intrygę…

Mechanika i możliwość kombinowania, a raczej kalkulowania na szybko, dzięki czemu uzyska się więcej punktów zwycięstwa, nawet mi pasowała. Tutaj jakoś specjalnie bym nie buczał. To naprawdę ciekawie wygląda i powiedziałbym, że jest solidnym punktem tej gry. Tylko po co ten Wampir tutaj, a raczej gdzie on jest?!

Na YouTube zmajstrowałem film, gdzie tłumaczę, jak wygląda rozgrywka.

Nie tknąłem jeszcze trybu Dziedzictwa, bo przeraża mnie wizja kolejnej rozgrywki, a co dopiero wielu rozgrywek, aby dojść do końca. Zwłaszcza że w instrukcji piszą, że przed każdym meczem WYBIERAMY klan! Co?! Mam grać czymś innym niż Tremere, że ktoś wybierze mój klan!? MÓJ!
Co to za skapuciały pomysł, aby poprowadzić inną linię krwi! Tak, tak, wiem, można się umówić, że każdy gra cały czas tym samym klanem, ale skoro instrukcja zakłada wybór, to dla mnie to źle wróży planszówce! Ja to odczytuję jako „gra jest nudna i powtarzalna, więc aby ją urozmaić, wybierajcie różne klany co mecz, dzięki temu będzie mniej nudna, bo coś Was zaskoczy”.

Powinno być 101 unikalnych opcji rozwoju dla każdego klanu, aby grającym jednym nie było nudno, a za to można było widzieć, jak rośnie w siłę i w ciągu 700 lat rozdeptujemy wszystkich rywali jak robaki, wymazując ich istnienie z historii, którą właśnie piszemy! Chcę przejść przez ten okres dokładnie tą samą ekipą, która jest coraz lepsza, ma nowych, kolejnych sługów, z którymi się zżywam i patrzę, jak się rozwijają, a nie „dziś to sobie zagram Toreadorami, bo chcę pogwiazdorzyć”…

Tak, pobuczałem, pomarudziłem i czuję się zdradzony. Zmarnowany świetny potencjał na planszówkę o przesuwaniu znaczków… Jeszcze nie ma nawet trybu solo i trzeba znaleźć co najmniej jednego zapaleńca, aby przejść przez całą historię i aby nie wybrał mojego klanu, bo wtedy bym musiał szukać nowego kompana do gry…

Nie ma nic boleśniejszego, niż chcieć lubić grę, która nie dostarcza emocji, na które tak mocno liczyliśmy…

Szóstek!

Śląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska Księżcznika
Instrukcja gry

Galeria

Uwielbiam te koszulki! Wampir: Maskarada - Dziedzictwo ;) Wampir: Maskarada - Dziedzictwo Pola bitew... taa krew się leje... Wampir: Maskarada - Dziedzictwo Wampir: Maskarada - Dziedzictwo Część kart intryg klanu Tremere Wampir: Maskarada - Dziedzictwo

Zapraszam do kontaktu oraz współpracy wydawców dużych i małych, twórców i fascynatów gier planszowych poprzez e-mail slaskaksiezniczka Małpa gmail Kropka com lub bezpośrednio na .

Strona wykorzystuję pliki cookies w celu analizy ruchu na stronie, funkcji społecznościowych oraz narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w polityce cookies.
Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak | Nie