Terrors of London - intrygująca gra karciana

11.12.2020r.

Terrors of London, czyli gra karciana z systemem budowania swojej talii w trakcie rozgrywki.

Najpierw jednak wstęp odnośnie moich odczuć co do gier karcianych. (Można pominąć, ale lubię podzielić się swoim poglądem, zanim o czymś piszę pierwszy raz). No więc od bajtla grałem w „szkata“ (i każdy synek na Śląsku powinien znać zasady tej gry :P). Do tego potem przyszły kolekcjonerskie karcianki pokroju World of Warcraft (niestety już dawno zapomniany), był też Magic the Gathering. A potem komputerowe Heartsone’y albo Gwinty. W karcianki się trochę nagrałem i obecnie posiadam jedną, którą bardzo lubię, Warhammer 40k Podbój. Z gier budujących talii, głównie miałem kontakt ze Star Realms. Podsumowując, trochę się w życiu tych karcianek ograło, a co za tym idzie, przejadły mi się.

I teraz, czy Terrors of London oczarowało mnie wystarczająco? Niestety nie, dlatego nie kupiłem swojego egzemplarza, ale już spieszę tłumaczyć, dlaczego. Bardzo rzadko mam okazję do grania w karcianki, a gdy się już ona nadarza, wtedy chcę ogrywać Warhammer 40k Podbój i brak innej możliwości powoduje, że znajomi nie mają wyjścia :D. Posiadając alternatywę, dałbym im drogę ucieczki :P, a tego robić nie chcę. Natomiast jak ktoś nie posiada żadnej gry karcianej, czasami zdarza mu się piętnaście, dwadzieścia minut wolnego czasu oraz partner do rozgrywki. Zdecydowanie powinien się zainteresować się Terrors of London!

-- tu się kończy wstęp :D --
Co mamy w pudełku z grą? Instrukcję, cztery postacie do wyboru, każda z czterema dedykowanymi kartami wpływów, z których wybieramy dwie. Do tego dokładamy pięciu kultystów (z dziesięciu dostępnych) oraz trzech fanatyków (z sześciu dostępnych). Tak tworzymy początkową talię dziesięciu kart. Poza tym mamy też ośmiu akolitów, których możemy kupić w trakcie rozgrywki. Wszystkie pozostałe karty będą tworzyć targ oraz ulicę, na której pięć z nich będzie odkrytych. To je będziemy mogli kupować w swojej rundzie, aby wzmacniać naszą talię.
Na koniec mamy też znaczniki, aby wskazać nimi aktualny stanu zdrowia postaci i żetony nawiedzenia oraz dociągania dodatkowych kart. Są też dwie karty pomocy.

Gra w wersji podstawowej pozwala tylko na rozgrywkę jeden na jeden i zapewnia zestaw kart tylko dla dwóch graczy. To, o czym możemy zadecydować przed rozgrywką to, którą postać oraz jakie dwa wpływy weźmiemy do talii początkowej. Polecam Lilith, bo wygrałem nią wszystkie mecze. :D

Jak wygląda rozgrywka? Ciągniemy pięć kart, zagrywamy, kalkujemy (siłę ciosu, monety oraz regenerację), budujemy różne kombosy oraz hordy. I tura idzie do przeciwnika, i tak, aż ktoś z nas pierwszy umrze. W grze poza kartami wpływów mamy jeszcze dwa rodzaje: potwory oraz relikty. Tych drugi możemy mieć naraz do trzech na planszy i zostają z nami, dopóki coś ich nie zniszczy lub usunie z gry. Potwory za to, jak nie mają specjalnych zasad, schodzą do cmentarza na koniec rundy. Chyba jedyna rzecz w mechanice, której nie spotkałem wcześniej, to budowanie tzw. hord. Chodzi o to, aby zagrane karty potworów pasowały do siebie frakcjami zgodnie z instrukcją na karcie, z kim mogą się łączyć. Gdy warunki zostaną spełnione, wtedy możemy użyć dodatkowej mocy „drużynowej” wybranego potwora z grupy.

Rozgrywka jest dość prosta i łatwo można załapać, o co chodzi, ale... Właśnie, ale nie będę oryginalny, jak powiem, że instrukcja ma swoje problemy. Jest krótka, jednak można by się w niej pokusić o kilka więcej przykładów. Na plus zasługują ściągawki z wytłumaczonym działaniem słów kluczowych, co bardzo pomaga w pierwszych meczach.

Odniesienia kart typu „za każdego potwora frakcji dostajesz coś“, mnie do tej pory prześladują, bo nie wiem, czy chodzi o frakcję mojej karty postaci, czy potwora, którego zagrałem, czy może frakcji przeciwnika, czy jeszcze coś innego. I wyjaśnienie tego w instrukcji oczywiście nie znalazłem. A jak ktoś nagrał się w karcianki, wie dobrze, że każde niedopowiedzenie można na pięć różnych sposobów interpretować.

Skoro już piszę, co jest na „nie”, to finalną rzeczą, która mnie tu nie przekonuje to… po prostu kolejna gra z budowaniem talii w trakcie rozgrywki. A to jest typ gier, który najmniej lubię z karcianek. Niestety, ta gra tego nie zmieniła.

Co zasługuje na pochwałę? Stosunek jakości do ceny, bo wykonanie jest bardzo dobre i nawet pudełko się ładnie prezentuje (MROK!). Wybór na początku tego, kim gramy i jakie karty wpływów będziemy używać. Powoduje to miły smaczek w grze, a talie na pewno będą się różnić, nawet jak zbierać będziemy te same karty w trakcie gry. Grafiki oraz klimat gry do mnie trafiają w 100%. Czas trwania rozgrywki oraz łatwość w nauczeniu gry nowych osób. Tak instrukcja ma problemy, ale jak ktoś już umie grać, to przekazanie wiedzy dalej nie jest trudne. Do tego jest sporo kombinowania i można w biegu wykminiać niezłe komosy za kilkanaście punktów obrażeń w jednej rundzie! A to zawsze powoduje uśmiech na twarzy.

Gra się bardzo dobrze nadaje dla tych, którzy chcą wejść w świat „deck builder’ór“ albo po prostu karcianek. Na pewno też jako szybka gra, niezajmująca dużo miejsca dla dwóch osób będzie przyjemną rozrywką. A jak ktoś jest starym wyjadaczem i poszukuje czegoś zupełnie nowego, obawiam się, że tutaj nie znajdzie wystarczająco dużo innowacji, więc jeśli uniwersum go nie przekonuje, to Terrors of London nie będzie dla niego.

Jeszcze raz podziękowania dla Godzuki 3D oraz Max Hobby - sklep modelarski za możliwość solidnego przetestowania gry.

Szóstek!

Śląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska Księżcznika
Terrors of London Terrors of London Terrors of London Terrors of London

Zapraszam do kontaktu oraz współpracy wydawców dużych i małych, twórców i fascynatów gier planszowych poprzez e-mail slaskaksiezniczka Małpa gmail Kropka com lub bezpośrednio na .

Strona wykorzystuję pliki cookies w celu analizy ruchu na stronie, funkcji społecznościowych oraz narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w polityce cookies.
Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak | Nie