Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej

11.02.2023r.
Tak, dziś gra edukacyjno-terapeutyczna, a ja zacznę od tego, jak ją wykiwać i sobie ułatwić! Otóż wymóg oddawania ognia mocy w kolorze wampira – jeśli żetonu nie posiada nikt, to nie trzeba nic dawać do sejfu, a skoro nie ma za to żadnej kary, grzech nie wykorzystać tej podatności! Dzięki temu ogień mocy zostaje zaoszczędzony, dlatego należy brać z banku w pierwszej kolejności czarne ognie, bo tych nie wymaga żaden wampir. OK, trick jak pokonać grę dla dzieci za nami, to pora na recenzję.
W sumie jeszcze jeden trick, jak zmniejszyć koszt produkcji gry: usunąć z niej planszę. Pola, po których się poruszamy, i tak są zakryte kartami z lokacjami, a jedyne wolne pole – startowa polana – również mogłoby być kartą. Wtedy pudełko byłoby mniejsze, cena pewnie niższa, a plansza, choć ładna, jest tu kompletnie niepotrzebna.

Jestem na fali, dwie porady w jednej recenzji!
Przy okazji jeszcze podziękowanie dla Officina Monstrorum za przekazanie tej gry planszowej do recenzji, a ja już przechodzę do sedna, czyli omówienia planszówki Rycerze MOCy stworzonej przez Niezależny Instytut Edukacji Emocjonalnej!

Zabawa przewiduje od dwóch do sześciu uczestników i jest w pełni kooperacyjna. Każdy gracz ma swoją postać, która różni się od innych tylko kolorem (jeszcze można wybrać: chłop czy baba).
Celem Rycerzy MOCy jest nawrócenie wampirów oraz smutnych wiosek, czyli pól tworzących planszę, do których należą jeszcze źródła mocy, wioska witalna oraz książę ciemności, no i pole startowe (to jedno niereprezentowane przez kartę).

Każdy grający posiada ognie mocy. Zdobywa się je, wchodząc na jedno z dwóch pól mocy. Na pierwszym zachowuje je osoba, która stanęła na polu, a na drugim przekazuje je pozostałym rycerzom. Kolorów ogni jest pięć i do każdego są przypisane inne komplementy.

Pierwsza terapeutyczna część gry, to właśnie to, by w trakcie przekazywania ognia mówić komplety! Te nie powinny być ogólnikowe ani się powtarzać, mają być szczere i przemyślane. Im dłużej trwa rozgrywka, tym zaczyna z tym być trudniej, bo trzeba coraz szerzej szukać i przypominać sobie miłe rzeczy do powiedzenia o współgrających.

Posiadane ognie mocy pozostawia się w smutnych wioskach, a te, jak zgromadzą ich sześć, uszczęśliwiają się, dzięki czemu odwracają się na lepszą stronę, a zgromadzone żetony oddają z powrotem do wykorzystana.

Wampiry emocjonalne potrzebują tylko czterech znaczników, ale każde wejście na takie pole zmusza najpierw do oddania do sejfu wampirów posiadanego ognia mocy we właściwym kolorze krwiopijcy (tutaj to emocjopijcy?).

Gdy uda się uratować wszystkie pięć wiosek oraz cztery wampiry, zabawa się kończy zwycięstwem. Hurra!

Prawda jest taka, że trudno tutaj przegrać, właściwie im więcej grających, tym trudniej.

Porażka następuje wtedy, gdy nikt nie posiada ogni mocy (i to za drugim razem, bo gdy po raz pierwszy jest pusto, następuje cudowna interwencja, która uzupełnia zapasy rycerzy).

Poza obowiązkiem wydania ognia mocy na polu z wampirem emocjonalnym jest jeszcze wejście na pole z królem ciemności, które zabiera wszystkie żetony pechowca. Nikt by na nie oczywiście dobrowolnie nie wszedł, ale jak stoimy obok niego i wyrzucimy jedno oczko na kostce, to moc ciemności nas przyciąga i trzeba stanąć na tym polu.

Właśnie, tura gracza składa się z rzutu kością i wyboru, w którą stronę powędrować. Pola ułożone są w okrąg, więc można chodzić w kółko.

Z racji tego, że to gra terapeutyczna i chodzi tutaj przede wszystkim o podróż i dzielenie się miłym słowem, nie będę za bardzo marudzić na ten element.

Uważam jednak, że istotną nauką płynącą z gier jest też smak porażki, a mam nieodparte wrażenie, że zasady zostały tutaj ciut tak naciągnięte, aby przegrać za bardzo się nie dało. Szkoda. Bardzo wiele można się nauczyć nie tylko ze wzlotów, ale i z upadków. Jednak, jak wspominałem, chodzi o komplementy, a trudniej powiedzieć komuś „dobra gra” po zwycięstwie, niż wyzwać od ułomów, jak się przegra. Jak wszyscy wiemy, w grach kooperacyjnych zawsze się nie udaje przez kogoś, a nie przez nas. Nawet w losowych grach, gdzie o wszystkim decyduje kostka, znajdzie się winny, który źle turla!

Żonglerka żetonami mocy była, prawienie komplementów było, no i liczenie pól ruchu po rzucie k6 też. Pora na ostatnie słowa. Jest prosto i przyjemnie. Bardzo niski próg wejścia, przez co jako narzędzie edukacyjno-terapeutyczne ma rację bytu, bo nie trzeba przez trzydzieści minut tłumaczyć zasad, więc jest szansa utrzymać zainteresowanie grą do jej rozpoczęcia.

Czy Rycerze MOCy się sprawdzają jako gra sama w sobie? Do grania z najmłodszymi myślę, że tak. To taka przyjazna, kooperacyjna wersja chińczyka albo magia i miecz bez przygody. Pozwoli nauczyć się czegoś o najbliższych i bez skrępowania mówić miłe rzeczy.
Trochę szkoda, że nie ma dodatkowego, bardziej skomplikowanego trybu, gdzie byłby też nacisk na „kombinowanie” i współpracę w celu uzyskania zwycięstwa.

Zdecydowanie czuć, że priorytet to element edukacyjno-terapeutyczny, a nie planszówkowa rozkmina. I ten element działa!

Z drugiej strony jestem starym koniem i mój odbiór, nieważne jak bym się starał, będzie zawsze szedł przez pryzmat wielu godzin spędzonych z grami, a jak przez godzinę nie tłumaczę zasad, to czuję lekki dyskomfort, że czegoś tu brakuje.

Plusy:
– komplementy
– szybka w tłumaczeniu
– przyjemna dla oka
– poprawia nastrój


Minusy
– strasznie ciężko jest przegrać
– kooperacyjny chińczyk z komplementami
– zbędna plansza


Więcej informacji o grze oraz materiałów pomocnych w edukacji tutaj: Niezależny Instytut Edukacji Emocjonalnej!

Szóstek!

Śląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska Księżcznika
Odpakowanie gry planszowej - Rycerze Mocy

Galeria

Jak pech, to pech... Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej Kolejna rozgrywka Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej Zwycięstwo! Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej A masz, Ty zły królu ciemności! Spal się! Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej Rycerze MOCy oraz ognie! Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej Krótka instrukcja i ściągawka komplementów! Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej Takie to wielkie! Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej A takie kompaktowe mogło być, tylko wydrukować instrukcję w małym formacie! Rycerze MOCy, zbierzcie się! Recenzja edukacyjno-terapeutycznej gry planszowej

Zapraszam do kontaktu oraz współpracy wydawców dużych i małych, twórców i fascynatów gier planszowych poprzez e-mail slaskaksiezniczka Małpa gmail Kropka com lub bezpośrednio na .

Strona wykorzystuję pliki cookies w celu analizy ruchu na stronie, funkcji społecznościowych oraz narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w polityce cookies.
Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak | Nie