Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :)

30.04.2022r.
Smoków nigdy za dużo! Jako osoba, która od dziecka miała ciągoty do fantastyki, te zawsze były elementem przeze mnie lubianym i jedną z pierwszych figurek, jakie kupiłem do swojej armii w Warhammer Fantasy Battle, był oczywiście Lord na czarnym smoku (bo Malekith jeździł na tak paskudnym modelu, że szok!).

Dzisiaj jednak nie o figurkach, ale o planszówce Księga Smoków od wydawnictwa Trefl, która była drugą grą, jaką się zdecydowałem wziąć na warsztat. Od razu uchylę rąbka tajemnicy i powiem, że gra mi się spodobała i serdecznie dziękuję wydawnictwu za możliwość przygotowania tej recenzji wydawnictwu. Jak to mawiają na Zachodzie: „miło robić z Wami interesy”.

Skoro finał już jest znany, to pora przewinąć i zacząć od początku.

Zabawa dla dwóch do pięciu graczy. Każdy otrzymuje komplet (trzy) kości, znacznik oraz losuje, jaki kolor smoka jest jego ulubionym, bo będzie dodawać ekstra trzy punkty zwycięstwa na koniec gry.

Następnie na planszy, zależnie od liczby uczestników, kładzie się stosy kart smoków. Te różnią się kolorami, wartością punktową oraz specjalną mocą!

Gracze wykonują rundy od czerwonego, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, i mogą wykonać jedną z dwóch akcji:
zalicytować kartę na górze stosu, kładąc na nią kości;
zabrać do swojej puli smoka, na którym leżą nasze kości.

Jak nie można zrobić żadnej z nich, podnosimy wartości swoich kości o jeden (gramy kośćmi k6).

Kupienie karty obniża użyte w tym celu kości o jeden, za to gdy ktoś nas przelicytuje, kości wracają do naszej puli i podnosi się ich wartość o jeden.

Cała zabawa opiera się na sprytnym licytowaniu oraz wykorzystaniu mocy smoków! W uproszczeniu: smok dający najwięcej punktów na koniec gry ma najsłabszą zdolność, a raczej jej brak. Pozostałe moce to odrzucenie wierzchniej karty, podniesienie jednej lub wszystkich kości, zmiana na przeciwną ściankę czy zablokowanie zalicytowanej karty, aby nikt nie zepsuł sprytnych planów!

Dobre planowanie to podstawa, bo każdą kartę można wykorzystać tylko raz na grę!

Zabawa dobiega końca, gdy się wyczerpie odpowiednia liczba stosów. Kolejka jest dograna do końca (czyli do czerwonego gracza) i potem podlicza się punkty. Smoki mają wartości od trzech do ośmiu, a wylosowany na początku gry kolor dodaje dodatkowe trzy punkty!

Skoro o liczeniu mowa, przejdziemy do moje oceny. Liczenie jest męczące, to nic innego jak sumowanie siódemek, piątek, ósemek, trójek, bonusowych trójek itp. Nie napawa radością! Tak, tak, to jest prosta matematyka, ale chodzi o to, kto wygra, więc każdy przelicza to dwa, trzy razy… z kalkulatorem, a potem jeszcze przy różnicy jednego czy dwóch punktów liczy się ponownie na wszelki wypadek.

Jest to chyba najsłabszy element całej gry, a szkoda, bo finał powinien być najbardziej emocjonujący!

Druga sprawa, gdzie poksiężniczkuję, to kości do zaznaczania aktualnej wartości… Nie są idealne. Bo mają tendencję do turlania się i to nie tylko przypadkowego, ale czasem z chęci porobienia czegoś rękami, a że pod ręką są kości, to czemu by sobie nie pokulać i potrenować rzucania szóstek. Nie wiem, czy inne rozwiązanie nie byłoby lepsze, aby zminimalizować przypadkowe przestawienie wartości, a ma ona kluczową rolę w rozgrywce. Coś, co by nie kusiło! Jakiś licznik czy coś.

Poza tymi uwagami więcej problemów nie ma z Księgą Smoków!

W małym pudełku zmieszczono dużą dawkę rywalizacji przy kombinowaniu i odpowiednim zarządzaniu zasobami. Zabrakło mi tylko możliwości handlu z innymi graczami w stylu „nie przelicytuję cię, ale daj mi jedno oczko na kości, odejmując sobie”. Przekupstwo i dodatkowa dawka zabawy nad stołem, aby uniknąć przelicytowania, byłyby moim zdaniem świetnym dopełnieniem tego tytułu. Tak samo jak zmiana mocy z odrzuceniem karty ze stosu, aby można było wywalić już zalicytowaną kartę i zepsuć komuś jego plan!

Wszystkim, którzy lubią lżejsze tytuły i chcą zagrać w coś rywalizacyjnego z negatywną interakcją, gdzie zasady są łatwe do wytłumaczenia, a gra nie zajmuje całego stołu, zdecydowanie polecam grę planszową wydawnictwa Trefl Księga Smoków!

Podsumowując, miałem opory przed decyzją, czy wziąć te małe planszówki na warsztat, bo to nie do końca mój klimat. Mimo to przy obu bawiłem się dobrze, a ani razu w żadną nie wygrałem. Tak że jak nie musicie mieć na stole zawsze kilogramów plastikowych figurek albo boli Was kręgosłup od noszenia wielkich pudeł, bo bez planszówki nie wychodzicie z domu, to obie pozycje od Trefl z czystym serduchem polecam!

PS: Jeszcze przed napisaniem tej recenzji Trefl obdarował mnie, a przy okazji Was, kodem rabatowym na 20% zniżki w ich sklepie! Tak że oto w nagrodę za przeczytanie do końca kod: Ksiezniczka20

Plusy:
– informacje na planszy, co robi jaka kraina;
– proste zasady;
– dużo kombinowania;
– kompaktowa po rozłożeniu, jak i w podróży.

Na progu:

– negatywna interakcja.

Minusy:

– odruchowe turlanie kostkami, przez co można zgubić ich właściwą wartość;
– liczenie punktów końcowych… Ile to jest 8 + 5 + 7 + 4…

Szukasz tej gry? Sprawdź Księga Smoków na Planszeo

Szóstek!

Śląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska Księżcznika
Księga Smoków, czyli odpakowanie gry planszowej wydawnictwa Trefl

Galeria

On Cie widzi! Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :) Opis specjalnych zdolności z instrukcji potrzebny tylko na początku :) Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :) Łapać smoki, łapać! Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :) MOJE! Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :) Układać dziesiątkami, aby łatwiej było liczyć :D Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :) Budujemy wieżę! Księga Smoków - smoków nigdy za dużo :)

Zapraszam do kontaktu oraz współpracy wydawców dużych i małych, twórców i fascynatów gier planszowych poprzez e-mail slaskaksiezniczka Małpa gmail Kropka com lub bezpośrednio na .

Strona wykorzystuję pliki cookies w celu analizy ruchu na stronie, funkcji społecznościowych oraz narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w polityce cookies.
Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak | Nie