Co robić, gdy przegrywamy

24.01.2022r.

Dzisiaj podywaguję nad dylematami przegrywającego gracza. Koniec końców, jeśli gra nie jest kooperacyjna, to w większości wypadków nastąpi podział na wygranego (lub kilku) oraz przegranego (lub kilku).

Co za tym idzie, są pewne dylematy, co przegrywająca osoba powinna robić. Oczywiście można powiedzieć „walczyć o zwycięstwo za wszelką cenę”, jednak to jest często znacznie bardziej skomplikowane i najczęściej zajmuje więcej niż pięć minut poświęcenia.

W grze, gdzie toczymy klasyczny pojedynek, sprawa jest prosta. W momencie, kiedy widzimy, że nie mamy żadnej szansy na zwycięstwo, możemy ładnie pogratulować przeciwnikowi i z honorem się poddać, po czym zacząć kolejną partię. Nie ma nic złego w składaniu broni! Za to marnowanie czasu i dogrywanie partii do końca, gdy wynik jest wiadomy, jest bezcelowe, a wygrywający nie powinien się pastwić i przyjąć kapitulację! Oczywiście są gry z dużą losowością, jeśli jednak cały mecz przegrywający robi błędy i liczy, że na sam koniec rzuci dziesięć razy z rzędu szóstkę i wygra, to powinien się wstydzić. Liczenie na szczęście przy dużym prawdopodobieństwie to jedno, ale liczenie na serię cudów, gry gramy słabo, jest niehonorowe! Lepiej uznać wyższość przeciwnika i zaczynać rewanż.

W rozgrywkach wieloosobowych, jeśli wszyscy uznają wyższość jednego gracza i skapitulują, problemu też nie ma. Co ma jednak zrobić osoba, która została tak bardzo z tyłu, że nie widzi leaderów?

Spasowanie i odejście od stołu jest bardzo dużym nietaktem, bo nawet jak przestaliśmy się liczyć jako kandydat do tronu, to nie znaczy, że nasze położenie przestało wpływać na faworytów. Rozpoczęcie głupiej gry i postawa „mam to w dupie” są równie niemiłe jak odejście od stołu i zabije radość z całej rozgrywki pozostałym, zwłaszcza osobie, która ostatecznie zwycięży, bo zamiast cieszyć się z sukcesu, będzie wspominać niezadowolenie i marudzenie przegranego.

Ważne: zasiadając do gier rywalizacyjnych, trzeba pamiętać o tym, że można przegrać!

Cóż więc robić, będąc z tyłu? Na pewno warto trzymać się tych zasad, które mieliśmy, gdy mecz się zaczynał. Prowadzić swoje działania tak dobrze, jak to możliwe, oraz realizować swoje założenia. Tak, to przedłuży mecz i prawdopodobnie naszą agonię, głównie po to, żebyśmy skończyli jako przegrani z kilkoma punktami więcej, ale nie rozbije dotychczasowej równowagi na stole. Dokłada się wtedy cegiełkę zadowolenia z rozgrywki wszystkim innym grającym.

Poza tym, mając na względzie swoje miejsce, jeśli inni są w równie złej sytuacji, może się zdarzyć, że czołówka nie będzie w stanie wygrać, bo ze sobą się sprzymierzyć za bardzo nie może, więc składa się automatycznie z rywali. Jak ci z tyłu spróbują im dokopać drużynowo po to, aby zwiększyć szanse indywidualne na zwycięstwo, jest spora szansa… że wszystko potrwa znacznie dłużej i na końcu i tak wygra osoba, która była pierwsza.

Tak, jest to możliwe oraz prawdopodobne, a poczucie porażki i zmarnowanego czasu będzie jeszcze większe. Jest to jednak ryzyko wpisane w tę zabawę.

Warto jest jednak spojrzeć obiektywnie. Jeśli zrobi się większy tumult i chaos, wtedy możemy się przedrzeć bliżej czołówki niepostrzeżenie i może jednak zostać czarnym koniem i zagarnąć zwycięstwo? Nie każdy scenariusz musi być czarny, a czy czasami porażka nie boli mniej, jak prawie wygraliśmy? No dobra, wkurza chyba bardziej, w końcu prawie wygraliśmy, a nie byliśmy ostatni…

Zdecydowanie bycie wykluczonym z walki o zwycięstwo obniża morale, często może nawet postawić w kijowej sytuacji, gdzie jedyne, co możemy zrobić, to odebrać wygraną jednemu, aby zagwarantować innemu, co nic nie zmienia w naszym położeniu, za to spowoduje, że przynajmniej jedna osoba będzie niezadowolona (nie, druga nie będzie zadowolona, uzna, że i tak by wygrała bez naszych działań).

Wraca więc hasło z początku: walczyć do samego końca, nieważne, że boli. W trakcie zabawy jesteśmy do jej zakończenia rycerzem, menedżerem, dowódcą czy w kogo tam innego planszówka każe się nam wcielić. Wypada więc odwzorować odpowiednie działania i pomimo braku realnych szans na sukces zakończyć grę, ustawiając w możliwie najlepszej pozycji naszą stronę.

Podsumowując, nie ma lekarstwa i czasami trzeba przetrwać. Warto się pocieszać tym, że naszą dobrą postawą podsycamy radość ze zwycięstwa. Jak atmosfera przy stole jest przygnębiająca, to gdy można już wyłączyć szare komórki i zacząć świętować, nie ma się na to ochoty, jak wszyscy mają skwaszone miny i mówią, że im godzinę temu odjechał autobus…

Szóstek!

Śląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska KsiężcznikaŚląska Księżcznika
Co robić, gdy przegrywamy

Zapraszam do kontaktu oraz współpracy wydawców dużych i małych, twórców i fascynatów gier planszowych poprzez e-mail slaskaksiezniczka Małpa gmail Kropka com lub bezpośrednio na .

Strona wykorzystuję pliki cookies w celu analizy ruchu na stronie, funkcji społecznościowych oraz narzędzi marketingowych. Szczegóły znajdziesz w polityce cookies.
Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak | Nie